Każda forma Duchowości, niezależnie od wyznania, obiecuje nam spotkanie z naszymi bliskimi, którzy odeszli. Nie wiem czy w dniach, w których dużo będziemy mówić i myśleć o śmierci, łatwiej jest być wierzącym, czy niewierzącym. Wśród jednych i drugich są ludzie, z którymi się przyjaźnię, pracuję, ludzie, których kocham i Ci, których nie znoszę. Temat przemijania i śmiertelności, nawet jeśli w kulturze konsumpcyjnej jest marginalizowany, dociera do nas wszystkich, gdzieś zza kadru, ukryty pod powierzchnią.
Często słyszę o tym, że wierzącym jest łatwiej, lub, niekiedy w formie zarzutu: po to w ogóle jest wiara, żeby lepiej radzić sobie ze śmiertelnością. Podziwiam dyscyplinę naukową. Szanuję język nauki, poszukuję sceptycznych wyjaśnień, „szkiełka i oka”, także w tematach, w których ignorancja daje mi więcej egzystencjalnego spokoju niż racjonalizm. Uwielbiam zderzać ze sobą światy romantycznej baśni i chłodnej matematycznej kalkulacji. Jak wielu ludzi lubiących fantastykę naukową, jestem pod wrażeniem postaci Carla Sagana. Naukowca, pisarza, myśliciela. Sagan, słynący ze swojego poszanowania dla dyscypliny umysłowej, racjonalista, krytyk wielu „nadprzyrodzonych” wyjaśnień natury tego świata, opisał (w oparciu o pogląd J.B.S Haldane’a) jedną z najbardziej poruszających wizji życia wiecznego, jaką przyszło mi do tej pory czytać. Odwołuje się w niej do naukowych hipotez, fizyki wszechświata i sił, których jeszcze nie potrafimy sobie do końca wyobrazić w laboratorium. Sparafrazowaną i skróconą przepisuję ją poniżej i dedykuję wszystkim moim Czytelnikom. W najbliższych dniach, gdy wspominać będziemy naszych bliskich, którzy odeszli, niech stanowi jeszcze jeden błysk nadziei, na ponowne ich zobaczenie.
(…) W odległej przyszłości, gdy gwiazdy zaczną dogasać, fluktuacje materii (jeśli poczekamy wystarczająco długo) wystarczą do odtworzenia wszechświata zbliżonego do naszego. Jeśli wszechświat jest NIESKOŃCZONY i nieskończenie stary, to będzie występować nieskończona liczba takich odtworzeń. Musi zatem kiedyś pojawić się planeta identyczna z Ziemią, na której TY i wszyscy Twoi najbliżsi będziecie znowu razem. A wszystko to wydarzy się nie raz, ale nieskończoną liczbę razy. Czy jednak daje nam to takie samo pocieszenie jakie oferuje religia? Jeśli nikt z nas nie będzie miał wspomnień z obecnego życia, to obietnica takiego wskrzeszenia brzmi w naszych uszach trochę głucho. Ale nie doceniamy tu znaczenia słowa „nieskończoność”. Będą istnieć wszechświaty – ich nieskończona liczba, w których nasza pamięć będzie zawierać wszystkie wspomnienia z poprzednich wszechświatów.
Sagan kończy swoje rozważania wezwaniem osób, z głębokim pragnieniem życia po śmierci, do zaangażowania się w intelektualny wysiłek badań kosmologicznych (!); grawitacji w warunkach kwantowych, fizyki cząstek elementarnych oraz arytmetyki nieskończoności. W nich także leży klucz do zagadnień, którym zwykliśmy przyglądać się przez pryzmat mistyki i duchowości.
ŹRÓDŁA:
Sagan, C. (1999). Świat nawiedzany przez demony. Nauka jako światło w mroku. Poznań: Zysk i S-ka
Fot. http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_sztuki_cmentarnej/stary_cmentarz_zydowski.html
grafitowy pisze:
Pamiętam jak kiedyś w gimnazjum analizowaliśmy jakiś wiersz, kóry przedstawiał swoją wizję nieśmiertelności. Wszyscy byliśmy zbulwersowani, bo nie wyobrażaliśmy sobie, by nasze życie po śmierci ograniczało się wyłącznie do śpiewania i tańczenia w kółko.
Każda teoria jest dobra, o ile w jakiś sposób uspokaja danego człowieka.
Maciej Mackiewicz pisze:
Dzięki grafitowy za Twój komentarz 🙂 Pozdrawiam.